Absolwenci Polsko-Amerykańskiej Akademii Liderów to ludzie, którzy chcą wyjść poza schemat, zrobić coś więcej, realizować pasje i zmieniać świat by był odrobinę lepszy. Przedstawiamy Wam sylwetki kilku osób, które ukończyły naszą Akademię. Patryk Hałaczkiewicz i Mikołaj Pisarski to prawdziwi tytani pracy u podstaw. Greg Pawełczyk i Weronika Skrzyniarz, zwycięzcy II i IV edycji PAAL opowiedzą Wam za to o swoim doświadczeniu na stażu w Arizonie.
Na PAAL trafiłem pod koniec 2013 roku. Razem z moim przyjacielem, Mikołajem Kuklińskim, szukaliśmy wtedy kursu, który pozwoli nam sprofesjonalizować nasze działania w ruchu wolnościowym. Po raz pierwszy nabyte kompetencje mogłem wykorzystać w trakcie prowadzenia Lekcji Ekonomii dla Młodzieży, projektu - z którym, jak miało się okazać - zwiąże się znaczna część mojej dalszej aktywności. W trakcie rozmowy z dyrekcją jednej ze szkół w której miały być prowadzone zajęcia pojawiły się obawy co do mojego przygotowania do prowadzenia zajęć. Szczęśliwie, zapobiegawczo zabrałem ze sobą dyplom ukończenia Akademii, który rozwiał wszelkie obawy, zarówno co do wiedzy merytorycznej (moduł: ekonomia) jak i zdolności do jej przekazania (moduł: komunikacja społeczna).
Obecnie jako wiceprezes krakowskiego oddziału Stowarzyszenia KoLiber – drugiego największego w Polsce - oraz małopolski koordynator LEM (ekonomiadlamlodziezy.pl) w swojej codziennej pracy nie tylko wykorzystuję umiejętności zdobyte na PAAL ale też dzielę się nimi w trakcie prowadzonych przez siebie lekcji i szkoleń. Akademię z czystym sumieniem polecam każdemu kto poszukuje sposobu na nadanie swojemu rozwojowi solidnego przyspieszenia – kontakty, wiedza i umiejętności miękkie przekazywane na PAAL muszą zaprocentować – tak w Ruchu Wolnościowym, jak i pracy zawodowej.
W zeszłym roku miałem niesamowite szczęście uczestniczyć w pracy Goldwater Institute jako stażysta. Wyobraźcie sobie biuro, w którym pracuje ok. dwudziestu osób, ale ich praca ma wpływ na ustawodawstwo i prawo w całych Stanach Zjednoczonych. Brzmi potężnie? Tak jest. Dzięki wygranej w Polsko-Amerykańskiej Akademii Liderów i współpracy Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości z Goldwater Institute miałem możliwość doświadczyć kompletnie innej rzeczywistości na dwóch poziomach: żyć i pracować na amerykańskim Południowym Zachodzie i pracować dla jednego z najlepszych think tanków w kraju.
Instytut Goldwatera został założony w 1988 roku przez senatora i kandydata na prezydenta w 1964 roku: Barryego Goldwatera, człowieka legendę. Choć liczba pracowników nie wygląda imponująco, to zasięg i siła działania Instytutu jest olbrzymia. Część pracowników zajmuje się bataliami sądowymi i z tego Instytut słynie, część pracą legislacyjną – pisaniem projektów ustaw i znajdowaniem dla nich sponsorów w poszczególnych stanach. Cel jest prosty – zwiększać zakres wolności obywateli na drodze sądowej i legislacyjnej. Jeżeli rząd bezprawnie atakuje wolność gospodarczą obywatela, prawnicy Instytutu mogą wziąć jego sprawę i uderzyć z nią do sądów. I są w tym diabelnie skuteczni.
Z racji tego, że nie miałem nigdy do czynienia z amerykańskim prawem, pracowałem nad ścieżką legislacyjną. Był to burzliwy czas, okres wyborów w większości stanów do lokalnych parlamentów, dlatego przygotowywaliśmy się do batalii po wyborach, kiedy miała ruszyć nowa sesja legislacyjna. Jak to wygląda w szczegółach? Ustawa, którą opracowano w Instytucie i podczas mojego pobytu została wprowadzona już w kilku stanach, a w obecnym roku w kolejnych kilkunastu nazywa się Right to Try. W dużym skrócie, zapisy w niej zawarte, pozwalają lekarzom śmiertelnie chorych pacjentów przepisać eksperymentalne leki, bez aprobaty ze strony federalnego urzędu ds. leków.
Jak wygląda sam proces? Najpierw trzeba ustawę napisać. Napisać ją tak by nie uderzała w żadne duże grupy interesu, ponieważ wtedy znacznie łatwiej ją przeforsować. Kiedy projekt jest już pełnoprawną ustawą, po konsultacjach z prawnikami, specjaliści od kontaktu z politykami szukają sponsorów. Jest to mozolna praca, polegająca na docieraniu do senatorów i reprezentantów w każdym ze stanów, którzy będą zainteresowani sponsorowaniem ustawy w swoim zgromadzeniu. Na szukaniu lokalnych partnerów (think tanków, fundacji). Right to Try jest akurat ustawą łatwą do przeforsowania – nie uderza w żadne duże korporacje, nie kosztuje nic podatnika, a od strony medialnej żaden polityk nie opowie się przeciwko „lekom dla umierających dzieci”. Jednak ktoś musiał ją napisać i przeforsować – tak działa Instytut. A kiedy weźmie się do ręki ich magazyn i przeczyta o ludziach, którzy dzięki Right to Try uniknęli śmierci – czuje się częścią czegoś naprawdę wielkiego.
Oczywiście ustaw, projektów, burzy mózgów było i jest o wiele więcej. Zastanawialiśmy się również jak ułatwić ekspansję przedsiębiorstwom p2p, sharing economy (jak Uber czy AirBnB), albo jak ograniczyć kompletnie archaiczny system dystrybucji i produkcji alkoholu w USA. Miałem szczęście pomagać w organizacji i brać udział w corocznej gali dla sponsorów Instytutu. Jak wygląda sam staż zależy głównie od uczestnika. Studenci prawa z wiadomych przyczyn mieli większy zakres kompetencji ode mnie. Ja zbierałem interesujące nas wiadomości, streszczałem je do pojedynczych zdań i wysyłałem ludziom, z którymi współpracowałem. Wyszukiwałem dane kontaktowe do potencjalnych sponsorów i podawałem je w przystępnej formie. Można powiedzieć, że większość to była praca na danych – wyszukiwanie, opracowywanie i podawanie w przystępnej formie. Oczywiście – nie samą pracą żyje człowiek. Phoenix i Arizona są przecudowne. Dla mnie życie tam było spełnieniem dziecięcych marzeń. Phoenix to nieustające lato i kraina klimatyzacji ustawionej tak, że ludzie z Kalifornii mówili, że to gruba przesada. Każdy dzień jest słoneczny. Chmury są rzadkością. Jak tylko wyjedzie się z Phoenix to jest pustynia, tylu gwiazd na niebie w nocy nie widziałem nigdy w Polsce. Wielki Kanion, Sedona, Kalifornia, Meksyk – wszystko to parę godzin jazdy samochodem od Phoenix. Ludzie w Instytucie są bardzo wyrozumiali i przyjaźnie nastawieni. Miasto jest duże i może wydawać się monotonne, ale ma urok niedużego miasteczka, ponieważ dookoła jest pustynia, więc buduje się „szerzej, a nie wyżej”. Nie jest to Nowy Jork ani Chicago – nie ma co liczyć na niebotycznie wysokie drapacze chmur. Z drugiej strony przybysz z Polski jest postacią naprawdę egzotyczną, a ludzie reagują bardzo przyjaźnie, choć akcent rozpoznają jedynie jeżeli sami mieli polskie korzenie.
W Instytucie byłem otoczony ludźmi znacznie mądrzejszymi ode mnie z olbrzymim doświadczeniem. A nade wszystko z amerykańskim niespotykanym optymizmem – wiarą, że pewne rzeczy można zmienić i, że my, Instytut możemy to zrobić. Choć rząd się rozrasta to w Goldwaterze nie przejmują się rządem, a robią swoją pracę, która przynosi wymierne rezultaty.
Czasami wchodzę na stronę www Instytutu i widzę jak sprawy, o których dyskutowaliśmy lub robiliśmy pierwsze przymiarki rozwinęły się. Widzisz kogoś kto został uratowany przed niesprawiedliwością ze strony rządu i możesz poczuć się naprawdę dobrze, że mogłeś dołożyć do tego cegiełkę. W moim mailu pożegnalnym gdy dziękowałem za współpracę napisałem, że było to bardzo inspirujące przeżycie. Bycie częścią tak małego teamu, który robi tak dużo; robienie czegoś co ma znaczenie i czego rezultaty można zobaczyć to fantastyczne uczucie.
W 2012 roku uczestniczyłem w I edycji Polsko-Amerykańskiej Akademii Liderów. Tak się szczęśliwie złożyło, że we wrześniu ubiegłego roku jako Ruch na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych wraz z Pawłem Kukizem rozpoczęliśmy ogólnopolską akcję społeczną zmieleni.pl, której zostałem koordynatorem krajowym. Piszę, szczęśliwie, bo na bieżąco mogłem skorzystać z wiedzy i informacji zdobytych wiosną 2012 roku podczas Akademii. Praca koordynatora akcji zmieleni.pl obejmuje wiele aspektów. Kontakt bezpośredni z wieloma osobami, mediami, politykami, organizacja struktur, spotkań i konferencji, działalność w internecie i fundraisng czyli zbieranie funduszy na działalność. Wreszcie wystąpienia publiczne na rożnego rodzaju wydarzeniach. Ponadto pisanie artykułów tematycznych dotyczących ordynacji i samej akcji do prasy. Przez rok inicjatywy zmieleni.pl udało się stworzyć dużą społeczność (sieć kilkudziesięciu koordynatorów lokalnych, ponad 125 tysięcy głosów poparcia w internecie, prawie 40 tysięcy na fanpejdżu facebookowym, jest stała Rubryka Wojownika w Uważam Rze. Ponadto artykuły o JOW i zmielonych w praktycznie wszystkich mediach, od Gazety Wyborczej po Nasz Dziennik). Z pewnością udział w PAAL pomógł mi przygotować się do tak dużej akcji jaką są zmieleni.pl, gdzie trzeba skoordynować wiele różnych działań w jednym czasie, gdzie przydaje się wiedza i praktyka z zakresu komunikacji, polityki czy ekonomii, którą na pewno można znaleźć podczas kolejnych edycji PAAL.
Powyższa wypowiedź pochodzi z roku 2013, w latach późniejszych p. Patryk Hałaczkiewicz został głównym koordaynatorem w Ruchu Obywatelskim na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, kandydował na burmistrza Bielawy, a także szefował kampanii prezydenckiej Pawła Kukiza.
4. Paweł Piwowar - zwycięzca kursu on-line oraz zdobywca drugiego miejsca w kursie obywatelskim podczas VII edycji PAAL.
– Is there anyone who has never tried Root Beer Float?
– YES! – byłam jedyną osobą, która podniosła rękę w odpowiedzi na pytanie.– “Oh really? So … Weronica welcome to America!” – Chóralnie i z dużym entuzjazmem przywitali mnie stażyści Goldwater Institute wraz z prowadzącym pierwsze spotkanie – Clintem Bolickiem. Root Beer Float na zakończenie zaserwowała dla wszystkich Rebecca – stażystka i moja serdeczna współlokatorka. To wydarzenie uznaję za oficjalne otwarcie przygody ze stanem Arizona. Root Beer Float? Polecam każdemu!
Friday – 12 P.M. – all interns please be on time!Lakierowane drewno – długi, owalny stół z historią. Mieści około 14 osób. Na blacie przy każdym miejscu siedzącym rozłożone etykiety z imieniem i nazwiskiem stażysty. “Skrzyniarz”, na którym Amerykanie łamią sobie języki zawsze blisko miejsca gościa specjalnego. Wyraźniej słyszę – lepiej rozumiem. W każdy piątek równo w południe uczestniczymy w „Lunch and Learn” – inaczej “spotkania z gwiazdami”. Starsi stażem pracownicy, zaproszeni goście – działacze polityczni, pracownicy mediów, dzielą się swoim doświadczeniem, przedstawiają prezentacje na wybrane zagadnienia, wspólnie prowadzimy dyskusje zawsze w towarzystwie lunchu – kuchnia meksykańska, sandwiche, sałatki owocowe – wszystko co jesteśmy w stanie zorganizować tuż przed rozpoczęciem godzinnego piątkowego meetingu. Pierwsze spotkanie, jak wcześniej wspomniał poprowadził Clint Bolick – Vice President for Litigation w Goldwater Institute – obrońca indywidualnej wolności – prawa do swobody wyboru edukacji. Z sukcesem prowadzi liczne sprawy – a jako stażyści mamy możliwość na żywo obserwować prowadzone przez zespół prawników sprawy sądowe. Podczas spotkania z Clintem dowiedzieliśmy się, ile pracy trzeba włożyć, aby osiągnąć zwycięstwo na ścieżce prawa: stworzenie dobrej strategii, zaangażowanie mediów, zaangażowanie stażystów z różnych działów w realizacje zleconych projektów, przygotowanie dobrego przemówienia, zorganizowanie wydarzeń medialnych, nie bez znaczenia są także warunki pogodowe. Clint podzielił się doświadczeniem i emocjami, które towarzyszą zarówno zwycięstwu, jak i porażce.
Punkt 13:00 – czas wracać do pracy. „Media and Communications” projects czekają na realizację. Przyszły tydzień to podróż do Santa Barbara w stanie Kalifornia. Misja: Young America’s Foundation’s Road to Freedom Seminar. Wcześniej nikt jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że podczas spaceru na Reagan Ranch spotkamy samego Johna Voighta – drodzy Panowie tym razem bez pięknej córki Angeliny Jolie.
Pozdrowienia z gorącej Arizony! Weronika